La Belle Époque przypominają już tylko wiszące na ścianach monidła. Anna P. wpadła odwiedzić Pinę B. do Café M., które znowu reaktywowali na Nieustające wakacje i zaraz potem zamkną. Zegar przestał chodzić jakiś czas temu, bo wyciekła mu czerwona ropa z paluszków (baterie AA) i panie siedzące przy barze – Virginia W., Laura B. i Clarissa V. – znowu muszą analogowo odliczać Godziny. Z kolei stałym bywalczyniom od Edwarda H. po licznych rehabilitacjach w Sanatorium pod Klepsydrą wyostrzyły się cyfrowo rysy, a pastelowe dziewczynki z klasy Edgara D. zblakły już od tańczenia jak im zagrają i tylko kompulsywnie tupią pointami. Reszta dziewczyn jest zajęta: Sarah K. wyszła na chwilę do toalety, Nina S. wyrywa pióra z łopatek w garderobie na piętrze, zaś Sylvia P. szykuje na śniadanie owoce jesieni i majstruje coś przy piekarniku na zapleczu. Po podłodze wala się tylko połamany Piotr C. na vinylu, zaś pan młody Tim B. gnije w boxie z dvd. Próżno szukać chętnych do nowych odcinków Czaru Par. Hrabia O. i Józefina A.? W wyniku Serii niefortunnych zdarzeń ona została rozszarpana przez pijawki gdzieś na Jeziorze Łzawym i w ogóle przestała się pojawiać (pomimo że hirudoterapia w celach na przykład poprawienia urody była modna już w epoce napoleońskiej a obecnie jest powszechna i uznana przez Narodowy Fundusz Zdrowia oraz posiada numer katalogowy 99.991 w Spisie Procedur Medycznych ICD-9), a on przepadł jak kamień w wodę i awizo z zaproszeniem na czarną kawę usycha w spamie. Tylko znany lokales Słomiany W. przycupnął z boczku i w milczeniu sypie garście białego ryżu na przynętę dla dwóch łabędzi. Ciągle wygląda przez okno z nadzieją, że Marilyn M. raz jeszcze stanie na kanale wentylacyjnym metra, a podmuch powietrza uniesie jej sukienkę odkrywając zgrabne nogi. W końcu ptaki łaskawie sfrunęły na parapet i dziobią na oślep intonując swoją słodko-gorzką pieśń. Fin de siècle.